czwartek, 14 kwietnia 2011

uwikłana w pozostawione za rogiem sprzeczności zdarzeń...
pochylam się nad zniszczonymi butami pamiętającymi przebytą drogę...
wielkie porządki!!!
cóż to... świt wita mnie leniwie pomrukami silników sąsiadów jadących do pracy...
już piąta rano... moje dłonie krwawią... nie zdołały oskrobać błota ze zdartych butów...
jutro wybiorę się po kolejną parę do sklepu...